http://www.znak.com.pl/ |
Są książki które mówią, jak żyć.
Jak radzić sobie z codziennością, gdy sytuacja życiowa, w której się
znaleźliśmy, staje się nie do wytrzymania. Książki, które „połykamy” jak
tabletki na poprawę nastroju i po cichu wierzymy, że ta tabletka przeznaczona jest właśnie dla nas. Szukamy
w nich pocieszenia, rady, dobrego słowa i wymagamy, jak od najlepszego
przyjaciela. Jedną z takich książek są „Małe cuda” Cheryl Strayed.
Jest to autorka, o której
dowiedziałam się dopiero przy okazji tej właśnie książki, mimo że rok wcześniej
ukazała się w Polsce jej pierwsza powieść „Dzika droga. Jak odnalazłam siebie”.
Celowo „przebyłam” „dziką drogę” by na końcu dotrzeć do „Małych cudów”. Dzięki
temu dużo łatwiej było mi zrozumieć mądrość płynącą z listów Cheryl. Nie miała ona
łatwego życia, w dzieciństwie molestowana, w młodości straciła najbliższą jej
osobę i rozwiodła się z mężem, którego poślubiła w bardzo młodym wieku,
właściwie pod wpływem impulsu. Rozpacz próbowała zagłuszyć przygodnym seksem i
narkotykami. Załamana i bliska rezygnacji wykorzystała wtedy ostatnią deskę
ratunku, jaką nieśmiało podsuwał jej los. Wybrała się w podróż życia szlakiem
Pacific Crest Trail wiodącym wzdłuż Ameryki Północnej. Mimo ogromnego trudu i
wysiłku, zarówno fizycznego, jak i psychicznego, autorka w ten właśnie sposób
wygrała swoje życie. Z tej drogi wróciła silniejsza, odważniejsza i gotowa
stawić czoła swojemu losowi oraz demonom przeszłości.
Dlaczego tyle piszę o książce,
która właściwie nie jest przedmiotem tej recenzji? Bo uważam, że gdyby nie ona,
nie przeciwności losu, jakie spotkały Cheryl i nie droga, jaką przebyła, by
zawalczyć o siebie – „Małe cuda” by nie powstały.
Są one zbiorem listów, jakie przez
lata ukazywały się w internetowym dziale z poradami na portalu The Rumpus. Autorka,
wtedy już szczęśliwa żona i matka, anonimowo odpowiadała tam na niezliczone
wołania o pomoc. Dojrzała i z bagażem doświadczeń życiowych, odpisywała swoim
czytelnikom z ogromną empatią, mądrością i zrozumieniem chwytającym za serce. Co
prawda Cheryl łamie regułę pisania tego rodzaju tekstów na tego rodzaju portale
– zamiast skupić się na nadawcy, nie szczędzi szczegółów, nawet tych intymnych,
ze swojego prywatnego życia. Jednak właśnie to sprawia, że jej listy są tak
wyjątkowe, stały się fenomenem, a w końcu przybrały postać książki. Czytelnik
odnosi wrażenie, że Cheryl przeżyła już „wszystko”, dlatego tak dobrze rozumie osoby
zwracające się do niej o pomoc i poradę. Pokazuje też w dowcipny, mądry lub
poważny sposób, jak ona sama uporała się z daną sytuacją i czego się wtedy
nauczyła. Bo co można powiedzieć zrozpaczonemu ojcowi, który stracił w wypadku
jedynego syna, matce która straciła nienarodzone dziecko, osobie zdradzonej,
niekochanej, a nawet niechcianej, pogrążonej w depresji z powodu
przydłużającego się bezrobocia, transseksualnej i odrzuconej przez własnych
rodziców z powodu tej odmienności, śmiertelnie chorej lub – po prostu – bojącej
się być szczęśliwą?
Przyznam, że gdy czytałam
poszczególne listy, opisywane w nich sytuacje niejednokrotnie mnie przerastały.
Być może wynika to z mojego młodego wieku i niewielkiego życiowego
doświadczenia, tego że nigdy nie straciłam dziecka, nie jestem śmiertelnie
chora, ani pogrążona w głębokim konflikcie z bliskimi. Tym bardziej poruszające
było dla mnie, że autorka nie bała się żadnego listu, na każdy odpowiadała
mądrze, szczerze i zgodnie z tym, co sama by w takiej sytuacji zrobiła. Jej
słowa czasem były krzepiące, czasem mobilizujące, czasem boleśnie szczerze,
jednak zawsze pokazywała ona wyjście z sytuacji, którego nie widział
zrozpaczony autor listu. Odpowiedzi Cheryl, niejednokrotnie długie na kilka
stron, nie zawierały dla mnie ani jednego zbędnego słowa, emanowały za to wewnętrzną
siłą i życiową mądrością.
Polecam książkę każdemu, kto
potrzebuje rady, wsparcia, pocieszenia lub chociażby potwierdzenia, że to co
robi, jest słuszne. Każdy z nas miewa przecież chwile smutku i rezygnacji. Jednak
tak naprawdę chodzi o to, byśmy pozwolili małym cudom pojawić się i w naszym
życiu razem z radością, spokojem i spełnieniem.