wtorek, 15 kwietnia 2014

Prowadź swój pług przez kości umarłych - Olga Tokarczuk (2009)

Aby być uczciwą, przyznaję, że twórczość Olgi Tokarczuk nie jest mi znana, nie licząc przeczytanej dobrych kilka lat temu powieści E.E., która opowiada o dojrzewaniu dziewczyny mającej zdolności parapsychiczne. Prowadź swój pług przez kości umarłych to lektura zupełnie innego rodzaju. Powieść przyciągnęła mnie tytułem – długim i niepraktycznym, ale przykuwającym uwagę jak mało który, zatrzymała intrygującą fabułą, a urzekła mrocznym, przytłaczającym klimatem.

http://www.empik.com/prowadz-swoj-plug-przez-kosci-umarlych-tokarczuk-olga,p1054390543,ebooki-i-mp3-p
Już sama galeria postaci wykreowanych przez Tokarczuk, na pierwszy rzut oka, wydaje się być nieciekawa. W pierwszym zdaniu w dość osobliwy sposób przedstawia się główna bohaterka, a zarazem narratorka: „Jestem już w takim wieku i na dodatek w takim stanie, że przed snem zawsze powinnam porządnie umyć nogi, na wypadek gdyby mnie w Nocy miało zabrać pogotowie”. Ta osobliwa autoprezentacja zapowiada, z kim będziemy mieć do czynienia przez najbliższe 300 stron. Janina Duszejko to kobieta nietuzinkowa – niezależna i silna, a zarazem wrażliwa i do bólu uczciwa. Mądra w zupełnie niestandardowy sposób. Jednak przez otoczenie uważana za niegroźną wariatkę, która wszelkie życiowe zdarzenia tłumaczy astrologią i układem gwiazd. Mało tego – Duszejko jest zagorzałą obrończynią zwierząt i miłośniczką Williama Blake’a. Żyje samotnie w wiosce mieszczącej się na Płaskowyżu w Kotlinie Kłodzkiej. To oddalenie od wielkiego świata pozwala jej na kontemplację i spoglądanie w głąb siebie. Bowiem świat, w którym żyje, pozbawiony jest kolorów. Tutaj wszystko przykrywa gruba warstwa śniegu i spowija ciemny Mrok. 

Ten właśnie Mrok jest dla autorki tłem do szkicowania kolejnych postaci. Mieszkańcy Płaskowyżu sprawiają wrażenie nudnych nieudaczników. Mimo wszystko Tokarczuk opisuje ich z ogromną sympatią i wyczuciem. Sąsiad pani Duszejko – Matoga, to milczący osobnik, czujący się najlepiej w samotności, Dionizy – jej dawny uczeń, zwany żartobliwie Dyziem, to informatyk pracujący na posterunku policji, a po godzinach tłumaczący amatorsko utwory Blake’a. Jest też Dobra Nowina – samotna sprzedawczyni ze sklepu z używaną odzieżą. Każdy z tych bohaterów na swój sposób radzi sobie z odosobnieniem, a czasem nawet umyślnie stroni od innych. Jednak w obliczu zagrożenia, mieszkańcy potrafią się zjednoczyć i stworzyć zgrany zespół. Ciemność i zimno są dla nich naturalnym stanem. Przemieszczają się niezauważeni i zaszywają w swoich domach. Jeśli już muszą wyjść, to w konkretnym celu.

Te spokojnie upływające, monotonne dni przerywa seria tajemniczych morderstw na kłusownikach i ludziach znęcających się nad zwierzętami. Galeria ofiar jest równie bogata, co galeria samych mieszkańców: Prezes, Komendant, Wielka Stopa – sąsiad Janiny, Wnętrzak – miejscowy bogacz posiadający fermę lisów, a nawet proboszcz pobliskiej parafii. Okolicę ogarnia coraz większy strach, śledztwo nie przynosi rezultatów, a jedyne ślady w miejscach zbrodni, to ślady zwierząt. Tylko Duszejko się nie boi. Ma Teorię, której konsekwentnie się trzyma. Według niej, jest to krwawy odwet zwierząt na ludziach, którzy zabijają je, męczą i torturują dla własnej przyjemności. Kobieta jednak spotyka się z niezrozumieniem otoczenia i policji.

Jest w tej opowieści coś bardzo niepokojącego i uwierającego. Jak mówi sama autorka: „Chciałam poruszyć czytelnika, i wzbudzić w nim opowiadaną historią pewien rodzaj moralnej niewygody. Chodziło mi o to, żeby przeszedł go naprawdę dreszcz – gniewu i grozy”. Moim zdaniem Tokarczuk osiągnęła swój cel. To uczucie tkwi w umyśle od początku lektury, a czytelnik zaczyna się zastanawiać, czy i on nie męczy i nie zabija zwierząt dla własnej przyjemności i satysfakcji. I czy jego nie czeka kiedyś za to kara.

Warto też zwrócić uwagę na przywiązanie autorki do detali i delektowanie się szczegółami, np. w opisie Dolegliwości bohaterki lub opisie krajobrazu. Pisarka opiewa piękno sudeckiej krainy i oprowadza po bliskim sobie miejscu w intrygujący sposób. Nic tu nie zostało przesłodzone. Ciekawym zabiegiem jest też nazywanie przez narratorkę wielu rzeczy i ludzi po swojemu. Mimo, iż mają oni własne imiona i nazwiska, Janina Duszejko według tylko sobie znanego klucza, nadaje im nowe nazwy. Książka zawiera ponadto wiele statycznych opisów, jednak ma się wrażenie, że nie ma w niej ani jednego niepotrzebnego słowa, a każde z nich zostało przemyślane i ma swoje miejsce

Czarno-białe zwierzaki (ilustracje Jaromira Svejdika)
Warto też wspomnieć o nawiązaniach do Williama Blake’a, XVIII-wiecznego angielskiego poety. Każdy z rozdziałów opatrzony jest mottem z jego „Przysłów piekielnych” i „Wróżb niewinności”. Z niego też został zaczerpnięty tytuł, cytaty i obecność wielkich liter w środku zdania. Autorka tłumaczy nawiązania do tego poety następująco: „Cytaty i motta z Blake’a rozwieszają horyzont nad tym małym światem Kotliny Kłodzkiej i mam nadzieję, pomagają spojrzeć nam na te wydarzenia w bardziej uniwersalny, głęboki sposób”. Dodatkowo niepokojący nastrój budują niesamowite, czarno-białe rysunki zwierząt autorstwa czeskiego rysownika i autora komiksów Jaromira Svejdika.

Wszystkie elementy składowe, takie jak: nastrój, sugestywne ilustracje, wątek kryminalny, nietuzinkowi bohaterowie, sprawiają, że powieść przykuwa uwagę od pierwszej do ostatniej strony, a czytelnik z zapartym tchem czeka na rozwikłanie zagadki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz