poniedziałek, 21 kwietnia 2014

1001 filmów, które musisz zobaczyć - czy musisz to mieć?

Pomyślałam, że ciekawym pomysłem będzie kategoria pt. "Książki o filmach". W ciągu dobrych kilku lat mojego zamiłowania do kina natrafiłam na kilka książek na ten temat. Jedne z nich są ciekawsze, inne mniej, każda jednak dotyczy kinematografii i różnych jej obszarów. Nie chcę teraz więcej zdradzać, mam nadzieję, że mój zamysł się uda, a różnorodność "filmowych" pozycji, z jakimi się zetknęłam, będzie widać w kolejnych postach. Blog jest dobrym miejscem, aby napisać o nich coś więcej, krótko scharakteryzować, wymienić wady i zalety.

Pierwszą z tej serii niech będzie mój ulubiony tytuł "1001 filmów, które musisz zobaczyć". Myślę, że każdy prawdziwy kinoman powinien taką pozycję w swoich zbiorach posiadać. Mi udało się ją nabyć w arcypromocyjnej cenie 40 zł (normalnie w Empiku kosztuje 100 zł).

http://merlin.pl/1001-filmow-ktore-musisz-zobaczyc_Elipsa/browse/product/1,936322.html#fullinfo
Redaktorem prowadzącym całego przedsięwzięcia jest Steven Jay Schneider. Jestem posiadaczką trzeciego, najnowszego wydania książki. Z powodu tematyki dezaktualizuje się ona dość szybko, jednak stały kanon dzieł do lat 70. XX wieku raczej się nie zmienia w stosunku do poprzednich wydań. Znacznym modyfikacjom ulega wybór nowszych dzieł. W wersji, którą posiadam część tytułów trzeba było usunąć na rzecz nowych, tak aby było to wciąż 1001 filmów. Tak oto twórcy dzieła tłumaczą we wstępie swój wybór:

"1001 filmów, które musisz zobaczyć to leksykon nie tylko dostarczający informacji na temat znakomitych dzieł kinematograficznych, lecz przede wszystkim zachęcający czytelnika do ich obejrzenia. Kinoman staje przed nie lada wyzwaniem, ponieważ lista pozycji, które rzeczywiscie warto poznać, wydłuża się z roku na rok.

Nie sposób wybrać dziesięciu najlepszych filmów wszech czasów, skoro takie listy powstają odrębnie dla poszczególnych lat, na podstawie ankiet przeprowadzanych wśród krytyków filmowych. Z kolei próba wyłonienia stu arcydzieł kina z pewnością musiałaby zawężać się do określonych gatunków lub poszczególnych krajów. Dlatego nie może być mowy o liście krótszej niż 1000 pozycji, jeśli rzeczywiście mamy zamiar stworzyć rzetelny, pełny, niezafałszowany obraz historii kina, od jego niemych początków po czasy współczesne."

Pokusiłam się o wypisanie plusów i minusów, jakie wg mnie posiada recenzowana książka. Myślę, że ta forma będzie najbardziej jasna i przejrzysta.

Plusy:
  1. Bardzo duża ilość dzieł (np. w porównaniu do przeglądów pt. "100 najlepszych filmów...), ich rozpiętość gatunkowa i tematyczna. Autorzy nie skupiają się wyłącznie na kinematografii konkretnego kraju czy jednym  gatunku. Można tu znaleźć obok siebie komedie, horrory, melodramaty, kino obyczajowe i dramatyczne. Jak się okazuje każdy gatunek filmowy ma swoich godnych reprezentantów.
  2. Szczegółowe informacje o filmach: od reżysera i obsady, poprzez autora zdjęć i muzyki, do ilości Oscarów lub nominacji, które film zdobył.
  3. Bardzo dobrej jakości zdjęcia z filmów, niektóre na całą stronę, inne mniejsze, wszystkie jednak robią wrażenie.
  4. Liczne indeksy i spisy w dużym stopniu ułatawiają poruszanie się w gąszczu tytułów i nazwisk. Mamy więc na początku alfabetyczny indeks filmów (wszystkie tytuły podane po polsku) będący jednocześnie listą do odznaczania obejrzanych pozycji, na końcu zaś znajduje się indeks filmów wg gatunków i alfabetyczny indeks reżyserów. Wszystkie te pomoce znacznie ułatwiają odnalezienie konkretnego tytułu.
  5. Niedługie, ale treściwe opisy fabuły i problematyki dzieł filmowych. Opisy pozwalają na ogólne zorientowanie się, o czym jest film, a problematyka daje szansę zorientować się, czy jesteśmy obrazem zainteresowani.
 Minusy:
  1. Książka jest bardzo ciężka i nieporęczna, ma też miękką oprawę, która w każdej chwili może zostać uszkodzona. Nie wyobrażam sobie np. brać tej książki w podróż - dodatkowe 5 kg w walizce. 
  2. Cena - 100 zł w standardowej sprzedaży, podejrzewam, że są w stanie ją przełknąć jedynie zapaleni kinomani, których interesuje też literatura dotycząca kinematografii. 
  3. Nie jest to książka, z której można się uczyć historii kina. Mimo, że pierwszy opisany film to "Podróż na księżyc" z 1902 roku, a ostatni to "Prawdziwe męstwo" Braci Cohen z 2010 roku, posiada ona jedynie opisy dzieł, bez kontekstu historycznego, społecznego, kulturalnego, politycznego itp. pozwalających zrozumieć, dlaczego w ogóle dany film powstał.
Podsumowując, pozycja jest bardzo interesująca, jeśli ktoś chce po kolei poznawać najlepsze filmy świata i sam analizować rozwój kinematografii. Jednak, tak jak już wcześniej wspomniałam, nie jest to pełna historia kina - tę opisują rzetelnie prace naukowe polskich i zagranicznych badaczy. "1001 filmów, które musisz zobaczyć" to też dobrze wyglądający na półce "gadżet", który kryje w sobie ciekawą treść i godziny fascynujących podróży filmowych, których nie da się kupić za żadne pieniądze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz